Polowanie z “Kluchą”

Jak się poluje z sokołami?
Odpowiedź nie jest prosta, bo technika polowania zależy od gatunku ptaka drapieżnego. Zróżnicowanie technik jest bardzo duże . Od wyrzucanego z ręki krogulca do atakującego lotem ślizgowym orła przedniego, spadającego jak Sąd Ostateczny, na grzbiet wilka stepowego w Kirgizji.

Opowiem, jak poluję z moją jednooką sokolicą. Klucha mam 10 lat i straciła oko w wypadku samochodowym 8 lat temu. Wyhodowałem ją od jajka i traktuje mnie jako swojego samca, czyli zazwyczaj jest wredna. Zero szacunku, ale u sokołów wędrownych tak już jest – rządzą samice. Są prawie półtora raza większe od samców  i charakter mają choleryczny. Kiedy się dogadujemy, nasze polowanie wygląda tak. Na kaczki dogodny teren, to otwarte przestrzenie z małymi oczkami wodnymi. Pierwsze zadanie, to zobaczyć kaczkę wcześniej, niż ona to zrobi i odleci. Jak odleci, to możemy zwijać „zabawki” i szukamy następnego oczka i kaczek. Tak długo, aż spotkamy jakiegoś kaczego gamonia, który nas nie zauważy. Musimy spokojnie odczołgać się poza zasięg wzroku kaczki i możemy puścić sokoła. Teraz zaczyna się loteria – poleci czy nie poleci ( oczywiście sokół). Bo wcale nie musi. Czasami różnicę robi 10 – 20 g masy ciała (Klucha waży ok. 930 g). Za dużo- nie ma ochoty polować, mało-dobrze , ma ochotę jeść, ale jeśli będzie miała za mało, może poczuć się zbyt słaba i też nie poleci. Jaką będzie miała wagę zależy od tego, co jadła wczoraj ( chudo, a może tłusto), zależy też jaka temperatura była nocą i czy będzie się ocieplało, a może wręcz przeciwnie-dużo zmiennych. Problem w tym, że sokół skutecznie poluje na ptactwo, jeżeli wzniesie się na odpowiedni pułap np. 200 m, bo wtedy pikując będzie miał nadwyżkę prędkości. Ptaki są leniwe tzn. stosują zasadę oszczędzania energii i co cwańsze wiedzą, że sokolnik w torbie ma dla nich żarcie i po co się męczyć?. Im mądrzejszy, tym szybciej dochodzi do tej prawdy, a Klucha do głupich nie należy. Powiedzmy, że sokolica ma dobry dzień i wykazuje chęć do współpracy. Odchodzimy pod wiatr, oddalając się od oczka z kaczką-gamoniem. Puszczam sokoła, a on zataczając koła mniej lub bardziej mozolnie wspina się na pułap, im wyżej tym lepiej. Widziałem sokoły pikujące z wysokości 500 m i wtedy 300 km/godzinę jest do osiągnięcia. Niestety, Klucha do takich wyczynowców nie należy, umówmy się, że bardzo oszczędza energię i 100 m jest już dobrze-na kaczki powinno wystarczyć. Ponieważ widzi tylko na jedną stronę, muszę uważać , żeby nie spłoszyć kaczki z jej ślepej strony . Kiedy sokół jest na pozycji biegnę w kierunku oczka, kaczka zazwyczaj na widok takiej szarży nie wytrzymuje psychicznie i zrywa się do lotu. Jest okazja do ataku, ale kaczki też chcą żyć i mają swoje strategie przetrwania. Widząc sokoła w powietrzu nie zrywają się do lotu, nawet na widok wrzeszczącego, machającego łapami małpoluda. Czasami lecą bardzo nisko nad ziemią, sokół boi się atakować, żeby nie uderzyć w ziemię. W przypadku ataku jastrzębia szybko wznoszą się , bo wiedzą, że jastrząb w górę ich nie dogoni. Klucha cyraneczki nie atakuje, bo za małe i udaje, że je nie widzi. Krzyżówki na początku goni, ale trudno wypracować dogodną pozycję do ataku. Albo kaczka zrywa się z jej ślepej strony, albo umówmy się – jest za szybka. Klucha dochodzi do wniosku, że jako jej samiec, to ja mam obowiązek dostarczać jej pożywienie. Ląduje na ziemi i domaga się żarcia z torby. I co mam zrobić? W końcu jest takim sokołem, na jakiego sobie zasłużyłem.