Trudne początki sezonu pszczelarskiego-pierwsze dni kwietnia.

Byłem dzisiaj na spacerze. Wiosna niezbyt przyjazna dla pszczół. W nocy przymrozki, w dzień od wielu dni 5-6 stopni. Dopiero dzisiaj ok. 12 stopni. Pszczoły wyleciały z uli poszukać pyłku i nektaru na kwiatach wierzb, a tu przykra niespodzianka-przekwitły. Te temperatury nie zatrzymują wegetacji roślin, ale ograniczają funkcjonowanie pszczół. W temperaturze ok. 6 stopni lecą po wodę. Zimna woda może je zbyt wystudzić, dlatego szukają cieplejszej. Nawet śmieć w wodzie szybciej się ociepla niż najbliższe otoczenie. Opakowanie po piwie przywiał wiatr do stawu. Warstewka wody nad folią jest troszkę cieplejsza, a i utopić jest się trudniej.

pszczoły pijące z czteropaku.

Czy jest jakiś pożytek pyłkowy można ocenić obserwując wylotek uli. Coś dzisiaj nosiły, obnóża były żółte, być może nie cała wierzba przestała pylić.

Mrówki są też zwierzętami zimującymi gromadnie. Wiosną jak świeci słońce mrówki wychodzą na kopiec i ogrzewają swoje ciało. Część wewnętrzna ula jest zimna. Mrówki ogrzane wchodzą do kopca i podnoszą temperaturę wewnątrz mrowiska.

Idą dalej wsłuchałem się w odgłosy dochodzące z lasu. Posłuchajcie , jakie ptaki dziś śpiewały:

I co? Było coś słychać? Niestety, w lesie była cisza i było to zaskakujące jak na tę porę- początek kwietnia. Nie wiem , co się stało tej wiosny, ale nie słyszę śpiewu kosów i drozdów. Zwykle populacja była dość liczna, śpiew tych ptaków towarzyszył mi w trakcie spacerów z psem, rano i wieczorem. Przykre, jedynie żurawie nie zawiodły, z łąki słychać dobiegający klangor. W tym roku widać cztery ptaki, zwykle była jedna para.